wtorek, 19 marca 2013

Prolog.

Justin's POV
Trzy lata wcześniej. Szpital.

- Kochanie, muszę gdzieś wyjść. Wrócę niebawem. Obiecuje. - pocałowałem czule moją piękną narzeczoną, kciukiem pogładziłem jej policzek patrząc głęboko w jej czekoladowe oczy.
- Pamiętaj, niedługo zacznie się. Musisz być.. - spojrzała na mnie w taki sposób, gdy zawsze oznaczało coś na prawdę ważnego. Chciałem być obecny podczas porodu, ale miałem coś do zrobienia. Niespodziankę z okazji narodzin naszego dziecka.. Przygryzłem dolną wargę, tak że utworzyła cienką linie.
- Oczywiście, że będę. Nie mógłbym przegapić narodzin naszego dziecka. Skarbie, aż tak złe masz o mnie zdanie, hm? - uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Skądże znowu, po prostu za cztery godziny zacznie się. Teraz bóle na chwile ustąpiły, ale za niecałe cztery godziny wszystko się zacznie. Musisz być. - spojrzała zmartwiona.
Wiem, że nie jestem odpowiedzialny, jestem jeszcze młody, ale dla niej i dla naszej córeczki zrobię wszystko. Podszedłem do niej bliżej szepcząc.
- Będę. Trochę wiary we mnie, kotku. - mruknąłem po czym ostatni raz musnąłem jej kącik ust. Wziąłem klucze od samochodu zamykając za sobą drzwi od sali szpitalnej.
Selena nie miała pojęcia, że szykuje pokój dla naszego aniołka. Mieliśmy w planach urządzić gdy wyjdzie z szpitala, ale postanowiłem że to będzie taka mała niespodzianka. Ryan i Christian już tam są i wszystko przygotowują. Dzisiejszego dnia jestem strasznie poddenerwowany, niebawem ma przyjść na świat nasza kruszynka - Lillian. Z Seleną czekamy na nią długo, po jej narodzinach zaczniemy planować ślub. Nigdy nie przypuszczałem, że mając dziewiętnaście lat będę miał dziecko i narzeczoną. Życie na prawdę potrafi Nas zaskoczyć. Uśmiechnąłem się wsiadając do samochodu, wyjąłem mojego iPhona wybierając numer Chris'a. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Cześć, stary i jak idzie?
- Cześć, Justin. Wszystko idzie zgodnie z planem. Twoja mama Pattie, już tu jest i nas pogania, haha. Kiedy będziesz?
- Właśnie wyjeżdżam z parkingu, będę niebawem. Do Zobaczenia. - rozłączyłem się, włożyłem kluczyk do stacyjki odpalając samochód. Wyjechałem z parkingu jadąc do mojego domu. Nie zajęło mi to długo, po półgodzinie byłem na miejscu. Wysiadłem z samochodu, wyciągnąłem z bagażnika karton z zabawkami dla małej. Uśmiechnąłem się widząc te wszystkie lalki barbie. Od zawsze uwielbiam dzieci, są takie delikatne i niewinne. Przy nich człowiek się zmienia. Miałem i ja taką nadzieje, chce być odpowiedzialny za Selenę i Lilly.. Muszę wreszcie dorosnąć albo stracę je obie. Ta myśl, przerażała mnie codziennie gdy się budzę. Otworzyłem drzwi łokciem wchodząc do środka.
- Jestem! - krzyknąłem wchodząc od razu na górę.
- Wreszcie ile można jechać?! - odkrzyknął Ryan.
- Wiesz co to są korki? - syknąłem wchodząc do pokoju gdzie moi przyjaciele są i wszystko układają wraz z moją mamą, Pattie.
- Dobra, spoko. Po prostu prawie całą robotę za ciebie odwaliliśmy. - upomniał mnie Christian.
- Wiem, i dziękuje Wam za to. Po prostu wiecie, że muszę być przy Selenie, no nie?
- Tak, wiemy. Ryan nie miał tego na myśli, po prostu nie wyspał się. - Zaśmiał się Chris. A ja mu zawtórowałem.
- Ej! Wyspałem się! - naburmuszył się Ryan.
- Dobra, chłopcy spokój! - skarciła nas moja mama, Pattie.
- Okej. - powiedzieliśmy chórem znowu zaczynając się śmiać.
- Dobra, chodź Ryan idziemy po kolejne kartony.
- Okey. - po chwili obaj wyszli z pokoju, spojrzałem na mamę.
- Justin, skarbie jak się czuje Selena? - zatroskany głos mamy zabrzmiał mi w uszach. Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie.
- Bóle na razie ustąpiły, ale za jakieś cztery godziny wszystko się zacznie. Także, muszę czuwam nad telefonem. - wyjąłem z pudła zabawki, podszedłem do szafy i zacząłem wszystko układać.
- Boisz się? - szepnęła cicho, jakby nie chciała aby ktokolwiek to usłyszał. Odstawiłem lalkę na szafkę i z smutkiem odwróciłem się w kierunku mamy.
- Tak.. Od kilku dni mam takie jakieś złe przeczucie.. Nie wiem co to oznacza.
- Justin.. Skarbie.. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Co się złego może zdarzyć? No nic. Jest w szpitalu pod obserwacją, wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jedynie co się stać może to, to że się spóźnisz. - mama zaśmiała się nerwowo, skrzywiłem się i usiadłem na bujanym fotelu.
- Pewnie masz rację.. Dzięki mamo, za wszystko.
- Nie ma za co. - pocałowała mnie w policzek i zniknęła za drzwiami.
Gdy chłopaki przyszli przez trzy godziny wszystko układaliśmy, sprzątaliśmy i śmialiśmy się. Gdy skończyliśmy mama zawołała nas z dołu na obiad. Od razu zbiegliśmy, ponieważ zgłodnieliśmy. Taka zespołowa praca, męczy. A z tymi wariatami to już w ogóle. Śmialiśmy się z żartów Ryana, gdy nagle za wibrował mój telefon w kieszeni. Wyjąłem go odblokowując ekran: Selena. Od razu odebrałem.
- Halo, skarbie?
- Justin.. Przyjedź, proszę. Zaraz się zacznie. Au! - jęknęła do słuchawki, na co szybko się ożywiłem wstałem z krzesła.
- Już jadę, będę niedługo. Trzymaj się. - rozłączyłem się.
- Co się dzieje stary? - spytał Ryan.
- Zaczynają. Muszę lecieć. Cześć! - wziąłem kluczyki od samochody wybiegając z domu i wsiadając do samochodu. Szybko wyjechałem z podjazdu jadąc do szpitala. Jak na złość musiał utworzyć się mega długi korek. Stałem w nim dziesięć minut zanim na nowo ruszyłem. Wcisnąłem mocniej pedał gazu. W mgnieniu oka znalazłem się na parkingu szpitalnym. Zablokowałem samochód i pobiegłem szybko do środka. Będąc przed salą, zobaczyłem mamę Seleny.
- Dobrze, że już jesteś. Coś jest nie tak.. Wzięli ją natychmiast na salę operacyjną. - jej mama była roztrzęsiona, płakała. Nie wiedziałem co się dzieje.
- Jak coś nie tak? Gdzie ją znajdę?! - zacząłem panikować. Przecież wszystko miało pójść zgodnie z planem! Nie, nie nie! Wszystko będzie okej. Powtarzałem sobie w głowie aby się uspokoić.
- Nie możesz tam wejść. Musimy tu poczekać. Zawołają Ciebie gdy będzie potrzeba. Uspokój się, Justin.
- Jak mam być spokojny skoro moją narzeczoną wzięli i nie mogę tam wejść?! - wplątałem palce w włosy ciągnąc mocno za końcówki, zawsze to mnie uspokajało ale nie tym razem. Cholernie się bałem, nie mogę jej stracić.. Nie.. Nie.. Tego nie przeżyje!
- Rozumiem Cię, sama się martwię. Ale chodzenie w kółko nic nie da.
Spojrzałem na Nią, miała rację. Usiadłam na jednym z krzeseł czekając aż mnie wezwą. Nagle przyszła pielęgniarka mówiąc, że mam tam przyjść. Powiedziała, że wszystko jest okej. Ulżyło mi. Wstałem i razem z Nią poszedłem na salę. Wchodząc do środka zobaczyłem Selenę, była taka słaba.. Chciałem coś powiedzieć, ale zobaczyłem jej uśmiech. Podszedłem bliżej usiadłem przy niej trzymając ją za ręce.
- Kocham cię - szepnęła. - na zawsze, pamiętaj.
- Ja Ciebie też kocham głuptasku, na zawsze. - pocałowałem jej dłoń.
- Justin.. zaopiekuj się, Lillian. - jej głos był słaby. Zmarszczyłem czoło. Nie wiedziałem o co Jej chodzi.
- Skarbie, co ty wygadujesz? Zaopiekuję się Wami przecież wiesz.
- Nie, to mam na myśli, Justin. Gdy mi się coś stanie, obiecaj.. że zaopiekujesz się Nią. - spojrzała mi w oczy. - Obiecaj.
- Obiecuje.. ale nic się nie stanie, rozumiesz? Wszystko jest okej.
Nagle podeszła pielęgniarka trzymając na rękach naszego małego aniołka, podała Ją Selenie, która z łzami w oczach pocałowała Ją w czółko. Uśmiech sam cisnął mi się na usta, jest taka śliczna. Spojrzałem na ukochaną, która spojrzała w moje oczy, była coraz bladsza. Nagle wskaźnik bicia serca zaczął maleć, patrzyłem na nią nie mogąc odwrócić wzroku.
- Kocham Cię.. - szepnęła.
Chciałem odpowiedzieć, ale pielęgniarka na siłę wyciągnęła mnie. Nie wiedziałem co się dzieje, byłem jakby martwy. Nie potrafiłem nic powiedzieć. Nagle znalazłem się na korytarzu, z oczu płynęły mi łzy. Czuje, że coś się złego stało. Od razu do mnie podbiegła mama Seleny i moja. Wtuliłem się w nią.
- Justin, co się dzieje? - spytała przerażona mama Seleny. Spojrzałem na nią z łzami.
- Nie wiem.. Wyprowadzili mnie. Wszystko było w porządku, tylko Selena.. Ona.. Nie wiem co się dzieje. - wybuchnąłem szlochem, usiadłem na ziemi oparty o ścianę. Nikt nic nie mówił, czekaliśmy. Nagle drzwi się otworzyły wyszedł z nich lekarz. Wstałem gwałtownie. Po jego minie wnioskowałem, że coś się stało.
- Mam dla was smutną wiadomość.
- Coś z dzieckiem? - spytała Pattie.
- Z dzieckiem w porządku. Chodzi o Pannę Gomez. Ona była zbyt słaba, jej ciało nie wytrzymało. Przykro mi..
Teraz do mnie dotarło co się dzieje, moje oczy zaszkliły się ponownie. Usiadłem na krześle a twarz schowałem w dłonie.
- Nie.. Nie.. Nie. To nie może być prawda! Nie mogę jej stracić! Jak ja sobie poradzę.. Nie.. Och.. - zanosiłem się płaczem, jąkając. Nie mogłem uwierzyć, że już nie zobaczę mojej ukochanej. Jej śmiechu, jej czułości, bliskości.. Cały mój świat runął. Straciłem sens życia. Po chwili przyszła pielęgniarka, wyprostowałem się z łzami w oczach. Podała mi Nasze dziecko. Mała się uśmiechała, była taka słodka, podobna do Seleny. Ponownie zacząłem płakać. Teraz muszę być dla Lillian, Ona jest sensem wszystkiego. Nie mogę się poddać, mam teraz kogoś dla kogo jestem ważny. Wytarłem łzy i spojrzałem na jej twarzyczkę.
- Kocham Cię.. - pocałowałem ją ostrożnie w czółko.

Dzisięć dni później. Dom.
Od kilku dni Lillian jest już w domu. Nie śpię w nocy prawie w ogóle, nie dlatego że mała budzi się co dwie godziny, ale dlatego że wszystko nasiąknięte jest Seleną. Każdy pokój przypomina mi Ją. Nie mogę poradzić sobie z świadomością, że nie ma jej obok mnie. Na pogrzebie wszyscy płakali, to był najgorszy dzień w moim życiu. Nigdy nie pozbieram się po tym. Selena była miłością mojego życia, mieliśmy tyle planów.. Tylko jeden się zrealizował. Mamy córeczkę, jest na prawdę urocza, uśmiecha się przez sen.. Uwielbia spać w moich ramionach, a to dopiero dziesięć dni. To wydarzenie umocniło mnie w wierzę, że muszę dojrzeć. Jestem odpowiedzialny teraz za Lilly. Jest oczkiem w moim głowie, jest częścią Seleny. Moje jedyne wspomnienie.
- Obudziłaś się? Chodź na rączki do tatusia królewno.. - nachyliłem się nad łóżeczkiem i delikatnie wziąłem ją na swoje ręce. Zacząłem chodzić po pokoju.
Jestem w trakcie poszukiwania opiekunki dla małej, nie mogę siedzieć z nią całe dnie ktoś musi zarabiać. Staram się, nie patrzeć w przeszłość ani przyszłość, żyję teraźniejszością. Cieszę się, z każdej spędzonej chwili z moją córeczką. Co będzie kiedyś? Przekonacie się razem ze mną.

*

Cześć. :)
Już jest prolog, jak Wam się spodobał? Mam nadzieje, że tak. Wiem, że prolog jest krótki, ale to dopiero początek. Wszystko zacznie się rozwijać powoli. Nie wiem ile będzie rozdziałów, wszystko się okażę w swoim czasie. Piszcie na gadu i twitterze jeśli macie jakiekolwiek pytania. :)



11 komentarzy:

  1. podoba mi się to opowiadanie, bardzo :D @luvmygrande

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł mi się ogólnie podoba i ta wizja Justina jako tatusia jest przeurocza. Chociaż jakoś nigdy nie popierałam jego związku z Seleną szkoda, że u ciebie umarła. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej i choć kilka drobnych szczegółów się nie zgadza (taki tam mi się w oczy rzucił: jak niemowlę może bawić się lalkami barbie, ale to może tak na przyszłość? dobra, twoja historia, ty rządzisz), czekam z niecierpliwością na następny ;**
    Daj znać na tt jak się pojawi jak możesz.
    Buziaki,
    Candice.
    @miss_candice8

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny początek, fajnie się zapowiada, czekam na kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  4. nono,zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się

    OdpowiedzUsuń
  6. nie lubię seleny i cieszę się że umarła, zapowiada się naprawdę ciekawie, czekam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, jest świetny!!! Nie mogę sie doczekać pierwszego rozdziału. Możesz mnie informować na tt o następnych rozdziałach? Będę bardzo wdzięczna :D Bieber__Milena

    OdpowiedzUsuń
  8. czy mi się zdaje, czy zajdzie sobie jakąś dziewczynę? nie no, musi.. jest super, fajnie wszystko się dzieje, czekam na pierwszy. :) będziesz mnie informować o nowych rozdziałach? proszę.. :*
    - @NataliaDrab1

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, niesamowite *.*
    Wzruszylam sie czytajac Twoje opowiadanie :) Cudownie piszesz! Masz wielki talent! :)) Czekam na kolejny rozdzial!
    Powiadomisz mnie na TT?
    -@polishhbelieber :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity blog. Przedstawia Justina w innym świetle, i daje do zrozumienia, że on też jest normalnym chłopakiem i tak jak każdy z nas ma problemy życiowe. Bardzo chciałabym poznać ciąg dalszy, ponieważ początek jest super. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super kidy dodasz kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń